wtorek, 8 lipca 2014

Piła

Ohayo ! Kindze podobał się prezent, który dałam jej na 18-stkę. Cieszę się, że jej się spodobał. Lubię jak komuś podobają się prezenty ode mnie. Może i to był mało oryginalny prezent, ale zrobiłam jej też świetną kartkę z naszymi zdjęciami. Coś od siebie zawsze jest lepsze niż wszystko co kupione.
Wczoraj wstałam o godzinie 5. Spałam tylko 3 godziny, ale dałam radę wstać. Umyłam włosy i ubrałam się nie budząc przy tym kuzynki i cioci. Moja babcia obudziła się zaraz po tym jak się ubrałam i zrobiła mi herbaty. Potem zjadłam kanapkę i czekałam na tatę , który miał mnie zawieść na peron główny w Poznaniu. O godzinie 7:47 ruszyłam pociągiem do Piły. W czasie drogi czytałam książkę i słuchałam muzyki. Szybko minęła mi jazda pociągiem. Na miejscu byłam o 9:43 i gdy tylko wysiadłam z pociągu to nie wiedziałam gdzie pójść, więc udałam się za wszystkimi ludźmi przed peron. Z pkp miał mnie odebrać Norbert, ale ten się spóźnił i musiałam na niego poczekać, bo sama bym się tam zgubiła. Jak przyszedł to udaliśmy się na miasto. Pokazał mi wyspę i Barkę, po czym udaliśmy się do McDonalda. Chwilę tam odpoczęliśmy, bo na dworze było bardzo gorąco. Potem ruszyliśmy dalej. W sumie chodziliśmy po jakichś ulicach i gadaliśmy. Poznałam kilka osób i fajnie było. Ciesze się, że spędziłam dzień inaczej niż, jakbym miała znów spać do 12. Stwierdzam, że wypad ten był naprawdę udany. Nie wiem czy czasem nie pojadę jeszcze raz do Piły tego lata, by się wyrwać z domu.
Dzisiaj natomiast, gdy wróciłam od babci, wybraliśmy sie z Olą i Hubertem nad jezioro. Niestety nie mogłam znaleźć stroju, więc się nie kąpałam, ale i tak weszłam do wody zamoczyć nogi. Hubert mnie ochlapał i w końcu byliśmy cali mokrzy. Wracaliśmy tak na rowerach z Pożegowa. Potem pojechaliśmy na rynek, na lody. Chwilę posiedzieliśmy nad kanałkiem Mosińskim i wróciliśmy do domu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz